Jak każda historia, również i ta w Anglii, musi się kiedyś zakończyć. My story is not „The Never Ending Story”. Początkowo nie miałem żadnego pomysłu jak zakończyć mój pobyt w tym studenckim mieście. Długo nie musiałem czekać. Koordynator zajęć pozalekcyjnych szkoły, w której jak już wiecie uczyłem się języka angielskiego, zaproponował wyprawę do City Centre w celu poznania tutejszych klimatów studenckich. Nie namyślając się długo poszliśmy w dość licznej grupie do studenckiego lokalu o wdzięcznej nazwie „Free House”. Of course we went there for cognitive purposes.

Ostatniego dnia mojego pobytu w Oxfordzie I decided to go to the Barber to refresh my hair 🙂 Następnie udałem się na spacer po mieście. Po powrocie do mieszkania na Headley Way spakowałem swoje rzeczy. Rano udałem się na dworzec autobusowy, gdzie po kilku minutach oczekiwania, autobus zawiózł mnie na lotnisko London-Stansted. W tym miejscu kończy się moja historia. Dalej już nie trudno zgadnąć co było. Wsiadłem do samolotu i odleciałem do Krakowa, który przywitał mnie piękną słoneczną pogodą … ale tutaj zaczyna się zupełnie nowa historia.

Na koniec, parafrazując słowa pewnej znanej piosenki, pragnę dodać, że:

„Szczęśliwej drogi już czas
Google Maps w smartfonie masz,
nie bądź jak ten głuptak.”

Goodbye!